niedziela, 21 lutego 2016

Od Saloni do Eleny

Coraz bardziej doskwierał mi brak towarzystwa... poprawka - ludzkiego towarzystwa. Bez urazy Chanchala, na wiele tematów z tobą raczej nie pogadam. Co robię? Siedzę na najwyższej gałęzi jakiegoś drzewa, obserwując jak moja klacz bawi się sama ze sobą w berka. Wyglądała zabawnie. Jednak po kilkudziesięciu minutach coś usłyszałam. Słyszałam czyjś głos! Rozejrzałam się. W pobliżu drzewa na którym siedziałam przechodziła inna dziewczyna prowadząca siwego konia. Prawdopodobnie to do niego mówiła. Zeszłam na niższe gałęzie, zawiesiłam się na nich do góry nogami, tuż za plecami indianki i stuknęłam ją w plecy. Kobieta gwałtownie się odwróciła i złapała za klatkę piersiową. Szeroko się do niej uśmiechnęłam.
- Cześć! - wesoło powiedziałam machając ręką.
Zeskoczyłam z drzewa robiąc fikołek w powietrzu.
- Nawet nie wiesz, jak się się cieszę, że cię widzę! - kontynuowałam entuzjastycznie. - Jestem Saloni Amishi. - wyciągnęłam rękę do indianki.
- Miło mi cię poznać Saloni. - powiedziała lekko rozbawionym głosem potrząsając rękę. - Nazywam się Elena. Co cię sprowadza na te tereny?
- Tak właściwie to nic. Podróżuję z moją klaczą Chanchalą. - powiedziałam wskazując na bawiącego się w najlepsze konia. - Chociaż.. już chyba będę kończyć z takim tułaniem się. Osiądę w jakiejś wiosce, plemieniu, gdzieś... A ciebie?

Elena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by hanchesteria